piątek, 26 czerwca 2009

Autostrada dla Lublina!

Rozstrzygają się przetargi na budowę kolejnych kilometrów autostrad. Rzut oka na plany pozwala stwierdzić, że realizowane projekty mają charakter tranzytowy, będą służyć nie tylko mieszkańcom naszego kraju ale także krajów sąsiednich. Cieszą się z tego właściciele stacji i koncernów paliwowych oraz mieszkańcy miast, w pobliżu których będą przebiegać te trasy. Wiadomo: dogodna komunikacja to więcej inwestycji i przyśpieszony rozwój. Już dziś widać to na przykładzie takich miast jak Poznań, Wrocław, czy Kraków. Docelowo planowane są 3 lub 4 nitki autostrady łączące Polskę z Niemcami i jedna, biegnąca przez Rzeszów, łącząca Polskę z naszym drugim największym sąsiadem - Ukrainą. Poza tym wiadomo, że na razie będą budowane 2 autostrady ordynacji północ - południe: pierwsza w Polsce zachodniej łączy Dolny Śląsk ze Szczecinem, a druga - w centralnej, z Górnego Śląska do Gdyni. W Polsce wschodniej - pustynia, na Lubelszczyźnie - całkowita (planowany odcinek z Siedlec do Brześcia będzie omijał Lublin szerokim łukiem, w odległości około 150 km)...
Zastanawiające nie jest to, że Lublin w tym momencie nie ma swojej autostrady (bo nie ma jej prawie żadne duże polskie miasto), lecz to, że również w kreślonych dopiero planach, tych które będą realizowane za 30 lat, nie ma jej także. A to już jest zastanawiające. Zastanawia przede wszystkim to, że ludzie tutaj dają tak się robić i nie upominają się o swoje. Może jest to scheda po rosyjski okupancie, a może coś innego (na przykład gra Warszawy na wyeliminowanie z gospodarczej rozgrywki swojego największego konkurenta wśród miast położonych na wschód od Wisły) - szukanie przyczyny w tym momencie nie ma esencjonalnego znaczenia. Ważny jest efekt - stan rzeczywisty, a on pokazuje, że w dającej się przewidzieć przyszłości Lublin swojej autostrady mieć nie będzie...
A teraz chwila refleksji, 1: Kto kreśli plany dróg w Polsce i czy minister infrastruktury ma na to wpływ? 2: Czy minister infrastruktury jest politykiem? 3: Czy "polityka" to sztuka wywierania wpływu w celu kształtowania nowej rzeczywistości? 4: Czy "Lublin" i jego przedstawiciele wywierają jakikolwiek wpływ polityczny na ministra infrastruktury w celu określenia już nawet jakiejkolwiek spodziewanej daty połączenia Lublina z siecią autostrad?
Odpowiedzi na te pytania są proste i nasuwają się same, a wynik taki, że mamy kartoflisko zamiast fabryk i centrów dystrybucyjnych, a studenci (największy kapitał tego miasta) uciekają stąd byle dalej zaraz po obronie magisterki. Ludzie uwierzcie, że w innych akademickich miastach polski wygląda to na prawdę inaczej...
Niech się te nasze "lubelskie" polityki obudzą! Dość lania wody, że się nie da - w polityce wszystko jest możliwe! niniejszym ogłaszam akcję: AUTOSTRADA DLA LUBLINA! Jej cel: uwzględnienie Lublina w planach rozbudowy sieci autostrad w Polsce. O przebiegu będę informował ale już teraz apeluje o zaangażowanie...

wygramy:)

wtorek, 23 czerwca 2009

gratulacje

Cożem się w tym roku nagratulował, a to jeszcze przecież nie koniec. Jeszcze druga tura została na wrzesień, a w niej ja.
Jednak takie historie jak dzisiejsza szczególnie godne są uwiecznienia. Przecież nie co dzień Ci się zdarza bezpardonowa szarża ze strony magistra i do tego twojego kumpla, lub nawet przyjaciela :) To jedne z tych piruetów, wykręconych na srebrnym blaszanym parkiecie (w odcieniu metalik), których czas łatwo nie zatrze w pamięci. Po latach z resztą może się okazać, że te szaleńcze zawijasy to najwznioślejszy, najbardziej dumny i asertywny podryg okresu, podczas którego uczniowie stali się mistrzami...

sobota, 20 czerwca 2009

pierwszy post

Wczoraj odbyłem z Aleksandrą bardzo wartościową rozmowę. Byłem szczęśliwy, że moim interlokutorem była Taka osoba. Zainspirowała mnie wieloma ciekawymi myślami, część z nich postanowiłem zamieścić na swoim profesjonalnym blogu, który będę prowadził. Poza wiedzą psychologiczną będzie tam można znaleźć użyteczne wskazówki dotyczące różnych sfer życia, sylwetki godnych naśladowania postaci, a także swobodne spostrzeżenia związane z psychologią pracy. Wiem, że ten blog jest pierwszą z wielu rzeczy, które będę robił po to, by zostać najlepszym coachem w Polsce. Taki mam cel. Trzymajcie za mnie kciuki! :)

Tutaj można przeczytać pierwszego posta.

poniedziałek, 15 czerwca 2009

kontekst, kontekst, kontekst

Jest wszechpotężny, dostarcza systemu odniesień, dzięki któremu możemy zrozumieć otaczający nas świat i wszystko to, co się w nim dzieje. Niektóre przekazy wprost nie mówią niczego, aby miały sens wystarczy, że odwołują się do znanych nam sytuacji. Reminiscencja lub samo nawet wyobrażenie, które wywołują jest indywidualne - dla każdego inne, bo każdy niesie ze sobą bagaż unikalnych doświadczeń. Dlatego sam kontekst może oddziaływać o wiele silniej niż bezpośrednio wyłożona treść. W niektórych przypadkach po prostu determinuje on to co widzimy, ale także to jak coś odczuwamy i jak się do czegoś odnosimy. Ot weźmy chociaż taką muzykę techno, kiedy kilka lat temu jedyną znaną mi jej otoczką był huk stuningowanego malucha inne miałem do niej podejście niż teraz. Teraz kojarzy mi się ona przede wszystkim z magicznym relax klubem Czajownia. Leżeniem na poduchach przy stoliku o wysokości kilku centymetrów, sziszą o upragnionym smaku wiśni, płonącym absyntem. Może to kwestia oddechu, spowolnionego jak w głębokim śnie - bo bawisz się dymem, a może sufitu i ścian, pozaginanych farbą, zmiękczonych kolorem i fakturą materiału. Rozmawialiśmy kiedyś, że chyba taki jest świat człowieka przed narodzinami i muzyka ta jest jak bicie serca jego matki.
Wniosek z tego tylko jeden, i do tego banalny: warto gromadzić doświadczenia, dzięki nim można przeżyć jeszcze więcej. I oby zawsze nam dane było przeżywać je w dobrym kontekście.

niedziela, 14 czerwca 2009

alert - rusza eksperyment!

W tym tygodniu rusza mój eksperyment. Dla grup i osób niezorganizowanych będzie możliwość uczestnictwa w nim od środy do piątku. Za utrudnienia i niedogodności związane z tą zmianą planów serdecznie przepraszam. Obecność każdego uczestnika przyczyni się do rozwoju nauki i pomoże mi w zdobyciu upragnionego tytułu magistra (mistrza:) psychologii. Z góry dziękuje!

piątek, 12 czerwca 2009

eksperyment

Mój piękny eksperyment jest już gotowy. Czeka jeszcze tylko na ostateczne zatwierdzenie przez prof. Francuza i od poniedziałku ruszamy. Niby mam hipotezy dogłębnie przemyślane i postawione precyzyjnie, a plan eksperymentu logiczny i prosty. Wszystko już w tym momencie wydaje się jasne. Więc może tylko dlatego, że jest to mój pierwszy poważny eksperyment naukowy, pojawia się podekscytowanie. Codziennie otwieramy jakieś drzwi i przechodzimy przez ulicę. Od lat w ten sam sposób, tysiące razy. Rutyna upraszcza życie ale odbiera jego urok. A przecież po drugiej stronie drzwi zawsze może czekać coś wspaniałego lub całkiem do kitu...
Do wzięcia udziału w eksperymencie zapraszam wszystkich bliższych i dalszych znajomych oraz całkiem nieznajomych. Po prostu wszystkich zainteresowanych uczestnictwem w interesującym i przyjemnym eksperymencie. Cała procedura trwa kilkanaście minut i daje uczestnikom szanse zmierzenia się z kilkoma intrygującymi zadaniami. Eksperyment będzie odbywał się przez cały przyszły tydzień (od poniedziałku do piątku) w laboratorium w podziemiach Collegium Norvidianum KUL. Można przychodzić od rana do wieczora. Zapraszam serdecznie!

środa, 10 czerwca 2009

Szkoła Trenerów Biznesu

Już rusza rekrutacja do II edycji Szkoły Trenerów Biznesu w Lublinie. Od października kolejne osoby będą miały szansę nabywać niebanalne doświadczenie i uczyć się od najlepszych. To doskonała okazja do zdobycia kwalifikacji cennych na rynku pracy ale przede wszystkim rozwoju własnych umiejętności społecznych. Cieszę się, że będę mógł w tym uczestniczyć :)
Więcej można przeczytać TUTAJ.


wspomnień czar :)

Chyba najłatwiej zapomina się właśnie te rzeczy, które zrobiliśmy tylko po to, by mieć co wspominać. Dlatego dobrze mieć znajomych i przyjaciół, którzy zawsze chętnie przypomną. :)

niedziela, 7 czerwca 2009

historia pewnej grafiki

Wczoraj z okazji Nocy Kultury w Lublinie odbyło się spotkanie słowackich Erasmaków. Pomimo deszczu, który padał z nieba było bardzo miło. Ponieważ nie jesteśmy Jackami Gmochami mogliśmy nawet w takich warunkach atmosferycznych rozmawiać używając do tego gębowego aparatu mowy. Wspominaliśmy pobyt na Słowacji, rozmawiali o tym co było jest i będzie. Marysia opowiedziała ciekawe zakończenie historii stworzonej przez nas w ramach polsko-słowackiej grupy s.a.l.a.m.a.n.d.r.a. grafiki Shadows of the city. Ale wszystko od początku:
Dzieło to stworzyliśmy niemal w hipnotycznym transie, prowadzeni przez dr Rusko, który w swej pasji twórczej jawił się nam niczym półbóg, jakaś istota nadprzyrodzona lub przynajmniej ufo. Rozpostarliśmy rulony papieru, posklejali, podeptali, pobazgrali. Pochlastaliśmy to farbą w niedający się powtórzyć unikalny sposób. Prawdziwa impresja, zbiorowe dzieło, które przelało w nasze dusze pewnie więcej jeszcze sztuki niż my, w swej pasji, na ten papier. Wszystko to trwało raptem minut 15.
Wśród Słowaków istnieje stereotyp Polaka jako mającego łeb do interesów, więc z ust Rusko usłyszeliśmy, rzucone z przymrużeniem oka: "sprzedajcie". Brzmiało to jak rozkaz, bezwzględny imperatyw, jak wyznanie wiary lub jak największy kretynizm. Sprzedaliśmy, poszło za 152 zł. Z groszami. Rezultat niezły zważywszy, że choćby takiemu Van Goghowi przez całe życie nie udało się opylić bodaj jednego swojego obrazu. Kiedy powiedzieliśmy o tym doktorowi od razu zaświeciły mu się ślipia i zaczął się wpraszać na wódkę. Wypiliśmy, świętowała cała s.a.l.a.m.a.n.d.r.a. były tańce i powszechna radość. Na Słowacji zostawiliśmy po sobie jak najlepsze, piorunujące wręcz wrażenie - ech wspaniałe czasy...
Marysia opowiedziała o spotkaniu z nabywcą, okazał się nim muzyk ze znanego zespołu Revelersi. Nie zdziwił się nawet, że dzieło oklejone jest gazetą (pakowaliśmy je z Konradem w wieczór poprzedzający wyjazd Marysi i Karoliny, około godziny 3 nad ranem, nie tak lekko znowu wstawieni). Z muzykiem łączy nas teraz coś niezwykłego, taka więź, która nie ma swojej nazwy. On dopełnił tego dzieła.
Dziękujemy.

sobota, 6 czerwca 2009

eurowybory

Nie zdziwi mnie wcale jeśli frekwencja w Eurowyborach będzie niska. Winę za to ponoszą tylko i wyłącznie politycy, a szczególnie dotychczasowi posłowie do Europarlamentu. Dlaczego przez pięć lat ubiegłej kadencji nie zadbali oni o poinformowanie społeczeństwa o swojej aktywności w "Europie" i o tym jak jest ona ważna dla społeczeństwa? Dlaczego produkowane przez nich dokumenty, w tym ten najważniejszy - traktat lizboński, są dla społeczeństwa niedostępne i niezrozumiałe? Dlaczego, jako podatnik mam prawo zadać to pytanie, ich wynagrodzenia są tak wysokie? Dlaczego obecni już w europarlamencie posłowie, profesorowie nauk humanistycznych z uczelni, w której panuje personalizm, w kampanii uciekają się do technik manipulacyjnych (stopa w drzwiach)? Dlaczego, dlaczego, dlaczego...?

poniedziałek, 1 czerwca 2009

powrót do Lublina

O powrocie możemy powiedzieć wtedy, gdy ponownie znajdujemy się w tym samym miejscu: gdy miejsce z którego wyjeżdżaliśmy pozostaje tym samym miejscem, które zastajemy jakiś czas później. A powrót z podróży polega na tym, że choć my możemy się zmienić, niezmienna pozostaje rzeczywistość, do której wracamy. To tak jakby czas pod naszą nieobecność zatrzymał się w miejscu, choć wiadomo, że tak nie jest.

sobota, 30 maja 2009

warsztaty w beskidach

Tomek prowadzi warsztaty z tworzenia witraży. Własnoręcznie wykonać prawdziwy witrażyk to wielka frajda, szczególnie dla dzieciaków. Potem czasami prowadzi jeszcze wycieczkę w góry np. na pobliską Cergową. Ostatnio miał taką grupkę prawie 40 dzieciaków z klas 1-3. Z tych wypraw zawsze wracają nieźle umorusani ale bardzo radośni. Tym razem jednak wszystkim najbardziej podobał się transport. Tomek w swojej osobówce wiózł jedenastu pasażerów:

- Jak?

- Na przednim fotelu trójka, a z tyłu to się takich dzieciaków spokojnie mieści piątka i druga piatka u nich na kolanach. No do tego jeszcze - jak to w góry - każdy z plecakiem i dwie tęgie wychowawczynie:) Jak jechaliśmy z powrotem (wtedy na przednim siedziała czwórka, bo wzieliśmy jeszcze Hankę), puściłem na fula naszego bluesa i była niesamowita impreza.

środa, 27 maja 2009

magisterska robota

Pracuje nad swoją pracą. Wygląda to tak: siedzę ze słownikiem i tłumacze angielskie teksty źródłowe. Siedzę długimi godzinami, czytam nie tak znowu wiele, a piszę właściwie mało co. Jednak brnie to wszystko jakoś do przodu (to the fore).

piątek, 22 maja 2009

dziś wyjeżdżam

poznałem paru fajnych ludzi
z którymi musiałem się pożegnać

górskie szlaki

nauczyłem się puszczać dymne kółka

pić czerwone wino

pistacje i pestki

czwartek, 21 maja 2009

z dyskusji o sztuce

Z dyskusji czym jest sztuka może czasem coś ciekawego wyniknąć. Mi wynikło, że sztuka to jest, proszę państwa, wyjątkowy stan w umyśle artysty, który pojawia się w reakcji na Coś. "Cosiem" może być np. kawałek betonu, plama farby na płótnie lub pukanie się w czoło - sztuką staje się To w głowie, wtedy gdy percepcji towarzyszą uczucia wyższe (np. zachwyt, katharsis, flow...).
A artystą jest ktoś, kto potrafi po prostu sztukę dostrzec i przeżyć.

Grażka

Właśnie wyjechała Grażka
osoba niezwykła
wynalazca i konstruktor Just-X'a

do zobaczenia!

środa, 20 maja 2009

Niżne Tatry




gdy lazur nieba jest tak czysty
sam wzrok już nie ma sensu
a myśl - granic










na dnie Janskiej Doliny:
utulok, schronienie dla wędrowców










kamzik po słowacku
po polsku: kozica










grań w masywie Dumbieru
kamienne schody wydarte w przestworza








Dumbier (2046 m.n.p.m.)
w tych górach wyżej już się nie da









Chopok (2024 m.n.p.m.)
gdy słońce zaczyna świecić do góry
pasztet na kamieniu staje się ambrozją





Niżne Tatry (Nizke Tatry) to góry w których możemy podziwiać elementy typowo wysokogórskiego krajobrazu: gołoborza, turnie, żleby i stożki piargowe. Na wysokości przekraczającej 2000 metrów inaczej też pachnie powietrze. Po raz pierwszy widziałem tam świstające po halach świstaki oraz, o Boże, polującego sokoła. Gdy spadał bezgłośnie ku ziemi jak kula, jak pióro...

sobota, 16 maja 2009

wolne przewodnictwo

Maciej Zimowski jest jednym z organizatorów akcji "wolne przewodnictwo". Lubie takie akcje i w pełni ją popieram. W zawodzie przewodnika, o sukcesie powinny decydować znajomość swojego fachu i profesjonalizm, a nie posiadane koncesje. Tylko w realiach wolnego rynku i pełnej konkurencyjności rośnie jakość świadczonych usług, a wraz z nim zadowolenie klientów. Profesjonalista nie może pozwolić sobie na popełnianie błędów, bo się po prostu w branży długo nie utrzyma.

wolne przewodnictwo

środa, 13 maja 2009

poniedziałek, 11 maja 2009

ostatni

Jest pogodny dzień, lekko pod chmurką ale ciepło i przyjemnie. Właśnie przed chwilą zdałem swój ostatni egzamin na studiach (nie licząc obrony magisterki). I w momencie gdy o tym - w ten sposób - pomyślałem pojawiło się obce ale łatwo rozpoznawalne uczucie. Uścisk wewnętrzny: więc jak to? to wszystko, już koniec? 5 lat studiów, tytuł za pasem, a jakby powiedziała moja babcia "jakoś czuć malizną...".
Ta malizna to jednak dobry objaw - pytania na które dotychczas nie znalazłem odpowiedzi muszą po prostu poczekać. Już wiem, że na pewno się nie zatrzymam, nie w tym miejscu.