piątek, 16 grudnia 2011

Z cyklu Ciekawostki Warszawy - Komitet Naprawczy

W Warszawie na murku pod blokiem przy ulicy Marzanny ma swoją stałą lokalizację pewien komitet naprawczy. W obradach członków komitetu można uczestniczyć codziennie od wczesnego ranka do wieczora, a czasem - gdy temat dobrze rozpali gardła – to i do późnych godzin nocnych. Jego skład jest w pewnym sensie jednorodny, bo jest tam miejsce zarówno dla lokalnego dziadka mroza, gargantuicznego spocenioka, rubasznego oldboya, dresik z odzysku… Jednak na pewno panowie nie stanowią zamkniętego kółeczka wzajemnej adoracji, wręcz przeciwnie – niemal codziennie można spotkać jakieś nowe twarze. I ci nowi mogą liczyć na szczególne zainteresowanie, przecież w jakiś sposób trzeba update'ować najnowsze wieści ze świata. Dzisiaj na przykład, z gościnnym wykładem na temat służby zdrowia, w zebraniu uczestniczył Pan W Czarnym Płaszczu. Śpiesząc do pracy niestety nie skorzystałem zbyt wiele, ale coś niecoś udało mi się z jego wywodu podchwycić: „…i ja dostaje od niej zaproszenie na badania nie w przychodni tylko do kliniki szpitalnej. I dlaczego? Aaa bo za te badania ona ma więcej! Droższy kontrakt ma tam podpisany…”

niedziela, 4 grudnia 2011

Terapia audiowizualna



Odbiór muzyki i obrazu nie wymaga wysiłku dzięki czemu te obydwie sztuki są dobrym nośnikiem nastroju. Na jesienne wieczory lub jako tło do niedzielnych rozważań szczególnie polecam Kitaro, geniusza harmonii.

czwartek, 1 września 2011

7 czy 6 lat? osobista refleksja

Przez siedem lat nie piłem alkoholu.
Przez siedem lat nie paliłem papierosów.
Przez siedem lat nawet nie myślałem o dziewczynach.
A potem mama zaprowadziła mnie do szkoły.

czwartek, 5 maja 2011

Opowieści z Narwi

Podlasie - kraina niezwykła. Znów przywołała nas do swego zielonego łona, ukoiła żubrem, napełniła pieczoną kiełbasą i rześkością. A wszytko to zaledwie 2 godziny jazdy pociągiem od zatłoczonej Warszawy. Niby niedaleko, jednak cały sęk w tym żeby wiedzieć w którą strone pojechać i na której stacji wysiąść.


Dla zainteresowanych przedstawiam krótki fotreportaż z naszej ostatniej wycieczki:
Pierwsza stacja: starożytna osada Uhowo.
Tutaj nie upiecze się żadnemu gościowi bez gardłowych śpiewów i rytualnego tańca wokół ogniska.

No ewentualnie może być też Disco-Rusko. W każdym razie przed wyprawą na łowy i odwiedzaniem uroczysk na wszelki wypadek warto porządnie oczyścić sobie umysł (pomocne w tym są wszelkie trunki zwalczające szare komkórki).


Podlaskie miejscowości często są odwiedzne przez dzikie zwierzęta, które wyłażą z pobliskich puszczy i bagnisk w poszukiwaniu pokarmu. Jadąc w tamte strony po cichu liczyliśmy, że uda nam się spotkać żubra, bóbra albo łosia. I tak oto spacerujemy po Supraślu, patrzymy a tu: OrŁoś.





W centrum Krynek - przygranicznej mieściny, słynacej ze Straży Granicznej, odpowiedzialnej za bezwzględną walkę z turystami, stoi stara Synagoga (obecnie pełni funkcję Centrum Kultury). Na jej drzwiach można przeczytać, dodatkowe informacje:






























Pojechaliśmy dalej. Naszym celem była wieś Kruszyniany, gdzie prawdziwy Tatar (całkiem sympatyczny), w prawdziwym meczecie zachęcał nas do hidżry, dżihadu i poligami - ogólnie ciekawa sprawa, warto spróbować.

Później Wierszalin i spotkanie z niezwykłym teatrem, w którym nic nie jest do końca jasne, a Adela cięgle nie wie, czy to wszystko jest raczej do śmiania czy rozumienia... Nie wiem i ja skąd się tam wzieła ta trupa aktorów, czy i jakie szkoły pokończyli, a ze względu na ich świetne aktorstwo są to pytania bardzo intrygujące.
Konrad załatwił zwiedzanie Narwiańskiego Parku Narodowego od strony wody. Da się to zrobić o ile ma się do dyspozycji pychówki. Pychówki najpierw należy dokładnie opoządzić, później krótki kurs sterowania za pomocą jednego długiego badyla i juz mozna płynąć w zieloną dal.
Jeśli jednak kurs zakończy się fiaskiem i spektakularną klapą, nie ma wyjścia - trzeba wynająć zawodowego flisaka (wenecjanie powiedzieli by "gondoliera") i tak oto mamy romantyczną wycieczkę na łono natury:

Na podlasiu spotkała nas serdeczna gościnność. Tam nawet dzikie bobrołaki żyją w zgodzie i harmonii. Friends will be friends.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

po wizycie w Centrum Nauki Kopernik

Na mojego maila spłynęła część rzeczy, które udało mi się stworzyć podczas odwiedzin w Centrum Nauki Kopernik. Dostałem miedzy innymi odcisk swojej dłoni, zdjęcie tęczówki, zapis uwertury, którą skomponowałem rzucając kośćmi do gry, czy sonet który ułożyłem wspólnie z elektronicznym poetą. Oto premiera tego wiekopomnego dzieła:
***

Miesiącem letnim wytrwale poluje

Wie że październik to pora godowa

I zapytany tak konfabuluje

Nie gnębi go już powaga cechowa

***

Zielona najada Pana masuje

W dalekiej Szwecji gdzie topiel cenowa

Nie - brata z zimną krwią nie zamorduje

Egzystencyja jasnooliwkowa

***

W okowach dzierży wrodzona estyma

Wyczuwa zmysłem gdzie płynie benzyna

Płynie zdrój smętny - ognista posoka

***

Jedynie poblask nicości zbyt srogi

Ty który teraz sączysz hańby mroki

Na rondzie głównym miasteczka Sanoka
> Generalnie nie wiadomo o co chodzi ale i tak dosyć to chyba mądre :)

sobota, 26 marca 2011

Czarny Łabędź i Psychoanaliza


Zgłębianie meandrów psychiki jest chyba największym konikiem Darena Aronofsky'ego. Postacie w jego filmach częstokroć są napędzane przez obcą lecz przyswojoną idee fixe, która prowadzi ich do zatracenia siebie i autodestrukcji. Bohaterowie "Pi" czy "Zapaśnika" działają na zasadzie zewnętrznego determinizmu, w imię którego podejmują wyniszczające ich zmagania. Nie znając ostatecznego celu swoich bolesnych poświęceń, cały sens upatrują w ciągłym, uporczywym dążeniu. W ten sposób ich historie zamykają się w psychodelicznym kręgu, a widza pozostawia się z zestawem niepasujących do siebie puzzli i egzystencjalnych znaków zapytania.

Na tym tle "Czarny Łabędź” zaskakuje pod względem psychologicznej logiki i wyrazistej konsekwencji wydarzeń. Można powiedzieć, że film ten jest krokiem reżysera od Heideggerowskiego zawieszenia ku freudyzmowi, który daje się jednak opisać ciągiem przyczynowo-skutkowym.

Właściwie to jestem pod silnym wrażeniem psychoanalitycznego wykładu zawartego tym filmie. Naszpikowanie motywów psychoanalityczną symboliką, mechanizmami obronnymi, odsyłaczami podawanymi niekiedy w sposób zakamuflowany, a innym razem zupełnie wprost, zostało przez twórcę tego obrazu przeprowadzone w takim stopniu, że film ten swobodnie może być prezentowany studentom jako ilustracja "Wprowadzenia do Psychoanalizy".

Matka głównej bohaterki jest byłą baletnicą, która przez całą swoją karierę nie odniosła żadnego poważniejszego sukcesu. Obowiązujący w środowisku kult piękna i idealnej harmonii ruchów, które były poza jej zasięgiem, stają się dla niej źródłem frustracji i wewnętrznego napięcia. Na skutek mechanizmu przeniesienia, winę za swoje niepowodzenia obarcza córkę, od której oczekuje realizacji swoich własnych pragnień. Swoje dorosłe dziecko (lat około 20) zamyka w złoto-różowej klatce i, aby w symboliczny sposób odsunąć od siebie fakt upływu czasu, nie pozwala jej dorosnąć. Wszelkie próby autonomicznej aktywności córki są hamowane poprzez nadmierną kontrolę, szantaż emocjonalny, agresję słowną i fizyczną.

Nic dziwnego, że pod tak silną cenzurą struktura osobowości głównej bohaterki ulega zaburzeniu: wszystkie aspekty jej funkcjonowania są zdominowane przez Superego. Nie ma więc możliwości do ekspresji swoich emocji, popędów ani dążeń. Ekwiwalentyzacją jej niezaspokojonego popędu seksualnego staje się samookaleczanie, wywołujące w niej dreszcze te same, które towarzyszą fizycznemu podnieceniu. Kiedy w balecie przypada jej poważna rola, która wymaga od niej odkrycia i uświadomienia sobie mrocznej strony, sfery w której popęd seksualny miesza się z dążeniem do destrukcji i śmierci, rozpoczyna się prawdziwy dramat. Jej przygnieciona przez cenzurę osobowość nie radzi sobie z tak nagłym dopływem dotychczas nieakceptowanych impulsów i ulega rozbiciu.

Ostatecznie uwolniona przez bohaterkę energia obraca się przeciw niej i to ona płaci najwyższą cenę tak długiego i silnego tłumienia popędów. Przed śmiercią zdaje się wreszcie akceptować całą złożoność i przeciwstawne impulsy występujące w jej wnętrzu, tak samo jak u wszystkich innych ludzi. Umiera w przekonaniu, że osiągnęła ideał. Optymistyczne przesłanie zawarte w scenie jej śmierci polega na tym, że ten ideał jest po prostu akceptacją różnych przejawów człowieczeństwa.

niedziela, 6 marca 2011

Przygotowania rozpoczęte

W piątek rozpocząłem treningi przed swoim debiutem na dystansie 21 kilometrów. Zawody odbędą się pod koniec marca. Na rekordowy wynik czasowy raczej nie licze, nastawiam się na satysfakcje z samych przygotowań, udziału w tej imprezie i osiągnięcia mety :)


środa, 23 lutego 2011

pokrętna filozofia

- Nie jesteś śpiący?
- Noo, dlatego zrobiłem sobie już drugą herbatę. A ty zrób sobie kawę.
- Herbata cię rozbudza?
- Nie, właśnie usypia.

niedziela, 13 lutego 2011

łowcy hipsterów

Mamy z Gosią taką zabawę w łowienie hipsterów. Wygrywa ten kto szybciej wypatrzy osobnika tego typu w tłumie. Generalnie dojrzeć hipstera nie jest trudno ale trzeba uważać bo za pomylenie hipstera z menelem przyznawane są punkty ujemne. Fajna zabawa.





Charakterystyczna rzecz: prawdziwy hipster nigdy nie przyzna, że nim jest.