niedziela, 14 czerwca 2009

alert - rusza eksperyment!

W tym tygodniu rusza mój eksperyment. Dla grup i osób niezorganizowanych będzie możliwość uczestnictwa w nim od środy do piątku. Za utrudnienia i niedogodności związane z tą zmianą planów serdecznie przepraszam. Obecność każdego uczestnika przyczyni się do rozwoju nauki i pomoże mi w zdobyciu upragnionego tytułu magistra (mistrza:) psychologii. Z góry dziękuje!

piątek, 12 czerwca 2009

eksperyment

Mój piękny eksperyment jest już gotowy. Czeka jeszcze tylko na ostateczne zatwierdzenie przez prof. Francuza i od poniedziałku ruszamy. Niby mam hipotezy dogłębnie przemyślane i postawione precyzyjnie, a plan eksperymentu logiczny i prosty. Wszystko już w tym momencie wydaje się jasne. Więc może tylko dlatego, że jest to mój pierwszy poważny eksperyment naukowy, pojawia się podekscytowanie. Codziennie otwieramy jakieś drzwi i przechodzimy przez ulicę. Od lat w ten sam sposób, tysiące razy. Rutyna upraszcza życie ale odbiera jego urok. A przecież po drugiej stronie drzwi zawsze może czekać coś wspaniałego lub całkiem do kitu...
Do wzięcia udziału w eksperymencie zapraszam wszystkich bliższych i dalszych znajomych oraz całkiem nieznajomych. Po prostu wszystkich zainteresowanych uczestnictwem w interesującym i przyjemnym eksperymencie. Cała procedura trwa kilkanaście minut i daje uczestnikom szanse zmierzenia się z kilkoma intrygującymi zadaniami. Eksperyment będzie odbywał się przez cały przyszły tydzień (od poniedziałku do piątku) w laboratorium w podziemiach Collegium Norvidianum KUL. Można przychodzić od rana do wieczora. Zapraszam serdecznie!

środa, 10 czerwca 2009

Szkoła Trenerów Biznesu

Już rusza rekrutacja do II edycji Szkoły Trenerów Biznesu w Lublinie. Od października kolejne osoby będą miały szansę nabywać niebanalne doświadczenie i uczyć się od najlepszych. To doskonała okazja do zdobycia kwalifikacji cennych na rynku pracy ale przede wszystkim rozwoju własnych umiejętności społecznych. Cieszę się, że będę mógł w tym uczestniczyć :)
Więcej można przeczytać TUTAJ.


wspomnień czar :)

Chyba najłatwiej zapomina się właśnie te rzeczy, które zrobiliśmy tylko po to, by mieć co wspominać. Dlatego dobrze mieć znajomych i przyjaciół, którzy zawsze chętnie przypomną. :)

niedziela, 7 czerwca 2009

historia pewnej grafiki

Wczoraj z okazji Nocy Kultury w Lublinie odbyło się spotkanie słowackich Erasmaków. Pomimo deszczu, który padał z nieba było bardzo miło. Ponieważ nie jesteśmy Jackami Gmochami mogliśmy nawet w takich warunkach atmosferycznych rozmawiać używając do tego gębowego aparatu mowy. Wspominaliśmy pobyt na Słowacji, rozmawiali o tym co było jest i będzie. Marysia opowiedziała ciekawe zakończenie historii stworzonej przez nas w ramach polsko-słowackiej grupy s.a.l.a.m.a.n.d.r.a. grafiki Shadows of the city. Ale wszystko od początku:
Dzieło to stworzyliśmy niemal w hipnotycznym transie, prowadzeni przez dr Rusko, który w swej pasji twórczej jawił się nam niczym półbóg, jakaś istota nadprzyrodzona lub przynajmniej ufo. Rozpostarliśmy rulony papieru, posklejali, podeptali, pobazgrali. Pochlastaliśmy to farbą w niedający się powtórzyć unikalny sposób. Prawdziwa impresja, zbiorowe dzieło, które przelało w nasze dusze pewnie więcej jeszcze sztuki niż my, w swej pasji, na ten papier. Wszystko to trwało raptem minut 15.
Wśród Słowaków istnieje stereotyp Polaka jako mającego łeb do interesów, więc z ust Rusko usłyszeliśmy, rzucone z przymrużeniem oka: "sprzedajcie". Brzmiało to jak rozkaz, bezwzględny imperatyw, jak wyznanie wiary lub jak największy kretynizm. Sprzedaliśmy, poszło za 152 zł. Z groszami. Rezultat niezły zważywszy, że choćby takiemu Van Goghowi przez całe życie nie udało się opylić bodaj jednego swojego obrazu. Kiedy powiedzieliśmy o tym doktorowi od razu zaświeciły mu się ślipia i zaczął się wpraszać na wódkę. Wypiliśmy, świętowała cała s.a.l.a.m.a.n.d.r.a. były tańce i powszechna radość. Na Słowacji zostawiliśmy po sobie jak najlepsze, piorunujące wręcz wrażenie - ech wspaniałe czasy...
Marysia opowiedziała o spotkaniu z nabywcą, okazał się nim muzyk ze znanego zespołu Revelersi. Nie zdziwił się nawet, że dzieło oklejone jest gazetą (pakowaliśmy je z Konradem w wieczór poprzedzający wyjazd Marysi i Karoliny, około godziny 3 nad ranem, nie tak lekko znowu wstawieni). Z muzykiem łączy nas teraz coś niezwykłego, taka więź, która nie ma swojej nazwy. On dopełnił tego dzieła.
Dziękujemy.

sobota, 6 czerwca 2009

eurowybory

Nie zdziwi mnie wcale jeśli frekwencja w Eurowyborach będzie niska. Winę za to ponoszą tylko i wyłącznie politycy, a szczególnie dotychczasowi posłowie do Europarlamentu. Dlaczego przez pięć lat ubiegłej kadencji nie zadbali oni o poinformowanie społeczeństwa o swojej aktywności w "Europie" i o tym jak jest ona ważna dla społeczeństwa? Dlaczego produkowane przez nich dokumenty, w tym ten najważniejszy - traktat lizboński, są dla społeczeństwa niedostępne i niezrozumiałe? Dlaczego, jako podatnik mam prawo zadać to pytanie, ich wynagrodzenia są tak wysokie? Dlaczego obecni już w europarlamencie posłowie, profesorowie nauk humanistycznych z uczelni, w której panuje personalizm, w kampanii uciekają się do technik manipulacyjnych (stopa w drzwiach)? Dlaczego, dlaczego, dlaczego...?

poniedziałek, 1 czerwca 2009

powrót do Lublina

O powrocie możemy powiedzieć wtedy, gdy ponownie znajdujemy się w tym samym miejscu: gdy miejsce z którego wyjeżdżaliśmy pozostaje tym samym miejscem, które zastajemy jakiś czas później. A powrót z podróży polega na tym, że choć my możemy się zmienić, niezmienna pozostaje rzeczywistość, do której wracamy. To tak jakby czas pod naszą nieobecność zatrzymał się w miejscu, choć wiadomo, że tak nie jest.

sobota, 30 maja 2009

warsztaty w beskidach

Tomek prowadzi warsztaty z tworzenia witraży. Własnoręcznie wykonać prawdziwy witrażyk to wielka frajda, szczególnie dla dzieciaków. Potem czasami prowadzi jeszcze wycieczkę w góry np. na pobliską Cergową. Ostatnio miał taką grupkę prawie 40 dzieciaków z klas 1-3. Z tych wypraw zawsze wracają nieźle umorusani ale bardzo radośni. Tym razem jednak wszystkim najbardziej podobał się transport. Tomek w swojej osobówce wiózł jedenastu pasażerów:

- Jak?

- Na przednim fotelu trójka, a z tyłu to się takich dzieciaków spokojnie mieści piątka i druga piatka u nich na kolanach. No do tego jeszcze - jak to w góry - każdy z plecakiem i dwie tęgie wychowawczynie:) Jak jechaliśmy z powrotem (wtedy na przednim siedziała czwórka, bo wzieliśmy jeszcze Hankę), puściłem na fula naszego bluesa i była niesamowita impreza.

środa, 27 maja 2009

magisterska robota

Pracuje nad swoją pracą. Wygląda to tak: siedzę ze słownikiem i tłumacze angielskie teksty źródłowe. Siedzę długimi godzinami, czytam nie tak znowu wiele, a piszę właściwie mało co. Jednak brnie to wszystko jakoś do przodu (to the fore).

piątek, 22 maja 2009

dziś wyjeżdżam

poznałem paru fajnych ludzi
z którymi musiałem się pożegnać

górskie szlaki

nauczyłem się puszczać dymne kółka

pić czerwone wino

pistacje i pestki

czwartek, 21 maja 2009

z dyskusji o sztuce

Z dyskusji czym jest sztuka może czasem coś ciekawego wyniknąć. Mi wynikło, że sztuka to jest, proszę państwa, wyjątkowy stan w umyśle artysty, który pojawia się w reakcji na Coś. "Cosiem" może być np. kawałek betonu, plama farby na płótnie lub pukanie się w czoło - sztuką staje się To w głowie, wtedy gdy percepcji towarzyszą uczucia wyższe (np. zachwyt, katharsis, flow...).
A artystą jest ktoś, kto potrafi po prostu sztukę dostrzec i przeżyć.

Grażka

Właśnie wyjechała Grażka
osoba niezwykła
wynalazca i konstruktor Just-X'a

do zobaczenia!

środa, 20 maja 2009

Niżne Tatry




gdy lazur nieba jest tak czysty
sam wzrok już nie ma sensu
a myśl - granic










na dnie Janskiej Doliny:
utulok, schronienie dla wędrowców










kamzik po słowacku
po polsku: kozica










grań w masywie Dumbieru
kamienne schody wydarte w przestworza








Dumbier (2046 m.n.p.m.)
w tych górach wyżej już się nie da









Chopok (2024 m.n.p.m.)
gdy słońce zaczyna świecić do góry
pasztet na kamieniu staje się ambrozją





Niżne Tatry (Nizke Tatry) to góry w których możemy podziwiać elementy typowo wysokogórskiego krajobrazu: gołoborza, turnie, żleby i stożki piargowe. Na wysokości przekraczającej 2000 metrów inaczej też pachnie powietrze. Po raz pierwszy widziałem tam świstające po halach świstaki oraz, o Boże, polującego sokoła. Gdy spadał bezgłośnie ku ziemi jak kula, jak pióro...

sobota, 16 maja 2009

wolne przewodnictwo

Maciej Zimowski jest jednym z organizatorów akcji "wolne przewodnictwo". Lubie takie akcje i w pełni ją popieram. W zawodzie przewodnika, o sukcesie powinny decydować znajomość swojego fachu i profesjonalizm, a nie posiadane koncesje. Tylko w realiach wolnego rynku i pełnej konkurencyjności rośnie jakość świadczonych usług, a wraz z nim zadowolenie klientów. Profesjonalista nie może pozwolić sobie na popełnianie błędów, bo się po prostu w branży długo nie utrzyma.

wolne przewodnictwo

środa, 13 maja 2009

poniedziałek, 11 maja 2009

ostatni

Jest pogodny dzień, lekko pod chmurką ale ciepło i przyjemnie. Właśnie przed chwilą zdałem swój ostatni egzamin na studiach (nie licząc obrony magisterki). I w momencie gdy o tym - w ten sposób - pomyślałem pojawiło się obce ale łatwo rozpoznawalne uczucie. Uścisk wewnętrzny: więc jak to? to wszystko, już koniec? 5 lat studiów, tytuł za pasem, a jakby powiedziała moja babcia "jakoś czuć malizną...".
Ta malizna to jednak dobry objaw - pytania na które dotychczas nie znalazłem odpowiedzi muszą po prostu poczekać. Już wiem, że na pewno się nie zatrzymam, nie w tym miejscu.

niedziela, 10 maja 2009

Rock on The Small Fatra

Acha, zapomniałbym. Znów dała o sobie znać grupa artystyczna s.a.l.a.m.a.n.d.r.a. tym razem we wspaniałym spektaklu performance "Rock on The Small Fatra". Na wysokości blisko 2000 metrów daliśmy pozorowany mega-koncert dla okolicznych gór i ptaków. I, zupełnie niechcący, zebraliśmy tyciusieńkie brawka od rzesz Słowaków, pedzących tutaj koczowniczy tryb turystyki.

Mała Fatra zdobyta

Sutovsky Vodopad


Chleb (1646 m.n.p.m.)


Velky Kryvan (1709 m.n.p.m.)

niedźwiedzi czosnek

piątek, 8 maja 2009

to to je "Maj"

Maj - typowy obyczaj odprawiany z początkiem maja w każdej słowackiej miejscowości (co ciekawe Słowacy są przekonani, że ten obyczaj kultywowany jest na całym świecie) polega na wbijaniu w ziemię pala, na którego czubku zamieszczona jest choinka ozdobiona bibułą. Tej uroczystości towarzyszą ludowe tańce i wesoła muzyka. Taki słup z choinką na czubku nazywa się też po prostu "maj" - po tym jak zostanie ustawiony w centrum miejscowości, jego mniejsze repliki "mają" wiele przydomowych ogrodów i parceli. Dlatego, że nocą kawalerzy mają prawo wbić maj przed domem swojej frajerki.







środa, 6 maja 2009

Sidorovo

Sidorovo (1099 m.n.p.m.) to wdzięczna góra nieopodal Rużomberoku, jest urokliwa i łatwa do zdobycia - taka w sam raz na niedzielny spacer. Prowadzi przez nią jeden (czerwony) szlak, który rozpoczyna się w centrum miasta, a kończy pod hotelem Malino (baza narciarska u podnóża Malinego Brda). Wejście na Sidorovo od strony miasta wydaje się rozwiązaniem ciekawszym z kilku powodów: początek szlaku pokrywa się z trasą kalwarii, prowadzącej na okoliczne wzgórza, skąd rozciąga się ciekawa panorama Rużomberoku. Stacje drogi krzyżowej utrzymane są w ciekawym stylu socrealizmu słowackiego. Podejście od strony miasta jest zdecydowanie bardziej rozciągnięte, przez co mniej strome i przyjemniejsze. Po drodze warto zboczyć na kilkanaście minut z głównego szlaku aby wdrapać się jeszcze na Vel'ka Skala (912 m.n.p.m.), z której już rozciągają się bardzo interesujące widoki: w oddali, w kierunku północnym, rozciąga się pasmo Małej Fatry, a bliżej i nieco bardziej na wschód widać masyw Vel'kiej Choci. A pod spodem, zda się że na wyciągnięcie ręki, przebiega trasa kolejki gondolowej. Vel'ka Skala to mniej więcej połowa drogi na Sidorovo - tam dopiero czeka niezwykła panorama: na południowy zachód - Wielka Fatra, południowy wschód - Niżne Tatry, i na wschód - Tatry Zachodnie i Tatry Wysokie. Przy w miare dobrej pogodzie można nawet dojrzeć charakterystyczny, trójkątny masyw Krivania - narodowej góry Słowaków. Pod Sidorovo, i widać go dokładnie jak na dłoni, po prostu z perspektywy lotu ptaka - Vilkoliniec. Zejście z drugiej strony góry prowadzi na przełęcz Vlkolinskie Luki, gdzie krzyżuje się kilka szlaków. Będąc już w tym miejscu nie można jednak ominąć leżącego o 20 minut drogi Vilkolinca. Stanowi to oczywiście przedłużenie wycieczki ale jest też najciekawszą opcją powrotu do Rużomberku. Od wiosny do jesieni w Vilkolińcu otwarta jest karczma, w której można napić się miedzy innymi śliwowicy z plastikowego kieliszka, a jeśli bedziemy mieli szczęście to trafimy tam też na ludową kapelę, grającą skoczne góralskie piosenki.

Sidorovo - panorama Niżnych Tatr

niedziela, 3 maja 2009

bratysławska międzynarodówka

Bratysławę dane mi było zwiedzać w bardzo międzynarodowym (i doborowym) towarzystwie. To właśnie tych ludzi oprowadzałem później po Wiedniu oddalonym zaledwie o godzinę drogi od słowackiej stolicy. Stoją od lewej Vincenze (Włochy), Dejan Perko - "Konrad"(Serbia), Albert (RPA), Barbora (Czechy), Rams (Szwecja), Ja (Polska), Teresa (Słowacja). Owocem naszych wspólnych eskapad jest niebanalna wiedza o kulturze tego rejonu Europy. Np. muszę przyznać, że Dejan o wiedeńskiej kawie wie już prawie wszystko, a swego doświadczenia nie trzyma dla siebie lecz chętnie dzieli się nim z innymi.

Fakty, przyroda i ludzie

Kontrrewolucjonizm to trudny fach. Zwłaszcza gdy jedynym narzędziem, jakie ma się do dyspozycji jest pióro i papier. Bardzo łatwo jest taką broń odebrać, przełamać w ręku. Książkę Józefa Mackiewicza pt "Fakty, przyroda i ludzie" nie można wypożyczyć w żadnej bibliotece, a kupić chyba jedynie przez internet. Dzieła jego są serdecznie odradzane studentom historii (sic!), pomijane też w szkołach.
A Mackiewicz po prostu starannie i z wielką precyzją odsłania metody działania wszelkich totalitaryzmów: tego brunatnego i czerwonego ale także tego w białych rękawiczkach. Jego styl można porównać do Grudzińskiego czy Miłosza. I do Herberta.
Polecam.