czwartek, 10 grudnia 2009

ej, co jest?

Jestem przeciwnikiem idei globalnego ocieplenia. Dlaczego więc rząd pod naciskiem bandy zielonych wydrwigroszy i oszustów decyduje się przekazać moje podatki na wspieranie tego chorego pomysłu?
(90 mld euro w ciągu 3 lat)

Powrócze Liberum Veto!!!



piątek, 4 grudnia 2009

moja ulubiona Natalka i Regan



Zapis koncertu sprzed chyba lat dwóch. Słuchać należy głośno!

zachlejparty

Wyobraź sobie, że należysz do grupy 10 osób. Tego wieczora wszyscy macie niesamowite szczęście: spotkanie ze świętym Mikołajem. I każdy z was otrzymuje niemal identyczny prezent. Spotykacie się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze w celu wspólnego rozpieczętowywania. Świat przyśpiesza, zmieniają się miejsca i okoliczności, a Ty w ekstatycznej euforii jesteś pewien: życie cudem jest! Następnego dnia rano okazuje się, że jest jeszcze połowa prezentów do rozpakowania. Niby prawdziwy cud choć nie wiadomo co na to święty - czy cieszyłby się, czy płakał.

sobota, 28 listopada 2009

piątek, 27 listopada 2009

legitka

Zdałem dziś legitymacje, a lubiłem ten sztywny, zielony prostokącik. Gdy się nad tym zastanowić: przez ostatnie pięć lat była ona dla mnie najważniejszym papierem. Posługiwałem się nią zdecydowanie częściej niż dowodem, paszportem czy świadectwem bierzmowania. Status studenta jakby pełniej niż cokolwiek innego określał moją tożsamość. A tu proszę, pani zza drzwi o odpowiednim numerze mechanicznie i bez mrugnięcia okiem skonfiskowała ten papier - ostatni symbol niemal wszystkiego co określało mnie w ciągu ostatniej 1/5 życia został zamknięty wraz z innymi szpargałami w tekturowej teczce. W filmie można czasem zobaczyć taką scenę, że gdy ktoś wychodzi z więzienia dostaje karton z osobistymi rzeczami - takie właśnie miałem wtedy ciekawe skojarzenia. Z tym, że ja niemal jak ktoś skazany na dożywocie lub na karę śmierci, tej swojej legitki nie zobacze już nigdy. A w portfelu miałem na nią specjalną przegródkę, która teraz jest dziwnie pusta.
W zamian dano mi dyplom, nie zmieści się on jednak w przegrodzie a nosić go w kieszeni też jakoś nieporęcznie i w sumie bez sensu. Tak więc co z nim zrobię, w jaki sposób wykorzystam pozostaje zupełnie tylko moją sprawą. W muzeum, w autobusie, pociągu, kinie, ..., nikt o niego nie będzie pytał.

przesłania

idź
przed
siebie
jeśli
w danej chwili
wydaje się
to
słuszne

czy
masz odwagę
dowiesz się
później

piątek, 20 listopada 2009

Ministerstwo Głupich Kroków


Cieszę się, że mogłem wesprzeć akcję taka jak ta wczorajsza, zorganizowana przez Marcina. Około 15 uczestników happeningu w towarzystwie kilkudziesięciu dziennikarzy i kilku "zupełnie postronnych" gapiów takich jak ja w zupełnie bezsensownym celu przemaszerowało do lubelskiego ratusza by wziąć udział w posiedzeniu rady miasta. Do Ministerstwa Głupich Kroków został przyjęty były prezydent Lublina, pan Bryłowski, a stało się to na skutek pozytywnie zaliczonego przez niego egzaminu wstępnego...

więcej zobaczyć można między innymi tutaj:

http://radio.lublin.pl/index.php?site=news_details&id=66853

http://www.rmf.fm/fotoreportaze,165291,Ministerstwo,glupich,krokow,przemaszerowalo,przez,Lublin.html
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,88296,7270513,Straz_miejska_nie_lubi_Monty_Pythona_w_ratuszu.html


poniedziałek, 16 listopada 2009

dobry czas

Moment jest wyjątkowy i dobry. Nic dziwnego - w końcu to srebrne gody mego związku z tym miejscem i z tymi czasami. Nie tak może niezwykłe jest miękkie srebro listopadowego nieba a jednak to trochę tak jakby przyroda razem ze mną zechciała uczcić ten okres. Zawał roboty coraz bardziej drożny i płynny, na horyzoncie pierwszy klient do coachingu a i innych nie brak atrakcji. Jako remedium na zmęczenie stosuje ćwiczenia i wtedy pojawiają się pomysły także z całkiem innych beczek. Wszechświat możliwości a w nim nagle wszystko zaczęło się jakby zazębiać, no może z wyjątkiem niesfornej łasiczki, która jakoś nie chce kąsać. Urok życia... o Listopadzie byleś w kolejnych powtarzał się miesiącach!

środa, 11 listopada 2009

jestem dumny

W ciągu ostatnich 100 lat Polacy trzykrotnie odbudowywali swój kraj: z ruiny zniewolenia i podziałów, ze zgliszcz i popiołów oraz z brzydoty.

poniedziałek, 9 listopada 2009

Jeśli wszędzie widzisz interes...

jesteś biedny: przyjaźń czasami po prostu coś kosztuje, tylko wrogów możesz mieć całkiem za darmo.


niedziela, 8 listopada 2009

program dla Polityka

Przeczytałem w gazecie (nie mylić z "Gazetą"), że polskie partie polityczne nie posiadają żadnego programu: nie mają wyrazistych celów, czegoś ku czemu chciałyby dążyć, zmienić, osiągnąć dla społeczeństwa. Jedynym ich celem jest wywindowanie (lub utrzymanie) sondażowych słupków poparcia wśród osób, które jeszcze chodzą głosować. PO, najpotężniejsza polska partia wszechczasów (nie licząc może ruchu egzekucyjnego w XVI stuleciu) swoją pozycje zawdzięcza właśnie temu, w czym się wyspecjalizowała: dokładnie każde wydarzenie rozważane jest przede wszystkim pod kątem tego, w jaki sposób może zostać ono przedstawione opinii publicznej by odnieść z tego korzyść, a broń Boże nie stracić. Jest to polityka wyłacznie reaktywna: polegająca na odpowiadaniu na to co przyniesie los, nie ma tu miejsca na aktywność, przeprowadzanie reform i robienie kroku do przodu. Bystrym uczniem PO jest PiS. Najwieksza partia opozycyjna szybko odrabia zaległości z tej lekcji i nie mówi już o żadnych reformach, żadnych zmianach. Robiąc coś można się przecież komuś narazić, z resztą nie ma na to czasu i sił bo przecież cała energia poświęcona jest analizie sondaży.
O władztwie sondaży pisał już o wiele wcześniej Giovani Sartori (Homo Videns). Lektura jego tekstu w dzisiejszych czasach jest wyjątkowo godna polecenia. Pozwala otworzyć oczy na to co z takiego stanu rzeczy wynika dla nas, naszego otoczenia i dla naszej, ukształtowanej medialnymi obrazami świadomości.
Wyrównaj z obu stron
Dla specjalistów, którzy udają, że tworzą mądre i użyteczne programy (owszem, ostatecznie są one bardzo przydatne podczas kampanii wyborczej - bo można pokazywać przed kamerami stosy makulatury i powtarzać, że ma się program, a przeciwnicy go nie mają) mam 2 propozycje:
- zadbajcie raz w tym kraju o infrastrukture: sieć szybkich dróg i szybkiej kolei, by wreszcie skomunikować wewnętrznie ten Kraj, pozwolić na szybki przepływ ludzi, usłóg i towarów, by umożliwić rozwój biznesu;
- zróbcie porządek w administracji publicznej, przecież wszystkie formalności powinno dać się załatwić szybko i sprawnie, a nie tak jak na przykład w lubelskim KRSie, gdzie kiedy jeden urzednik bierze zwolnienie trzeba pisać specjalną prośbę o przekierowanie prowadzonej przez niego sprawy do kogoś innego. Podanie takie rozpatrywane jest 2 tygodnie przez samego kierownika...

Polacy na prawde nie są głupsi ani mniej zaradni od innych zachodnich narodów, chociaż miliony pompowane przez Unię w "rozwój kompetencji" mają świadczyć o czymś zupełnie odwrotnym. Na garnuszku podatnika rośnie cała branża uzależniona od subwencjii, dotacji, środków unijnych - jej istnienie uzależnione jest od decyzji politycznych, staje się więc źródłem władzy. Dla porównania autostrada raz wybudowana może spokojnie służyć kolejnym pokoleniom, staje się realnym i niezależnym dobrem: ludzie którzy po niej jeżdżą mogą kręcić swoje lody i grać na nosie Brukseli.
Panowie politycy, to czego w Polsce brakuje to autostrady, kolej, internet na wsi, a urzędów i urzędników mamy powyżej uszu.

poniedziałek, 26 października 2009

oranie truskawek

Za domem, pomiędzy ogrodzeniem a składzikiem, moja mama hoduje truskawki. Wszystkiego jest tego może 3 rzędy. Wyjątkowo mało owoców było na nich w tym roku, więc jak nakazuje staropolski obyczaj, pasowało jej to poletko od nowa przeorać. Zamówiła najlepszych fachowców: prawdziwego kunia z prawdziwym chłopem. Kuń był przewielki - pół godziny trwało nim udało się nim wmanewrować pomiędzy słupami bramy, ścianą domu a śliwą i czereśnią. Koń świstał chłopu ogonem po twarzy a chłop koniowi batem po dupie. Zdawało się , że okutym dyszlem wozu wywalą dziure w kancie ściany.
wreszcie chłop postawił tego konia olbrzyma w truskawkach, jakoś przypioł mu jeszcze pług ale za niego już nie wlazł bo się pomiędzy uchwytem a siatką ogrodzenia poprostu nie zmiescił.
- Prrrrrffffff! - zarżał kuń poskrobawszy czubkiem łba o ostry tynk składzika.
- Noszkurw...! - odpowiedział chłop.
- O której panowie skończą? - zapytała mama.

niedziela, 25 października 2009

Jerzy Kukuczka

Jerzy Kukuczka przed południową ścianą Lhotse (8516 m. n.p.m.) podczas swojej ostatniej wyprawy, 1989/Agencja FORUM

Minęło już dwadzieścia lat: 24 października 1989, podczas wspinaczki południową stroną ośmiotysięcznika Lhotse w Himalajach (wraz z Arturem Hajzerem) Jerzy Kukuczka odpadł od ściany i spadł w przepaść, ponosząc śmierć na miejscu (fotografia pochodzi z archiwum rodzinnego Jerzego Kukuczki, pozostałe zdjęcia zobaczyć można na stronie http://fakty.interia.pl/galerie/polska/jerzy-kukuczka/zdjecie/duze,1131924,1,269)

wtorek, 20 października 2009

"jesteś przefrancuzowiony"

Zapytałem: "a Ty po co pochodzisz ze Świdnika?"
bo im trudniej udzielić odpowiedzi tym bardziej sensowne jest pytanie.

sobota, 17 października 2009

świadomość

Wierzę, że istnieje ogólny nurt ponadczasowej, kosmicznej świadomości. Zawiera on w sobie całą możliwą wiedzę w formie abstrakcyjnej. Czasami dane nam jest podłączenie się do tego strumienia, także po to by uzyskać odpowiedzi. Szczęśliwcy, przez których przelewają się małe fragmenty tego oceanu tworzą takie rzeczy jak Czechowicz, Picasso, czy Mozart. Przecież Beethoven kiedy tworzył swoje największe dzieła był całkiem głuchy.

ILU.

czwartek, 15 października 2009

kataklizm globalnego ocieplenia

Spoglądając przez okno nie mogę się oprzeć wrażeniu, że globalne ocieplenie klimatu to ściema wymyślona przez niemieckich i holenderskich producentów żarówek. Jest zimno i śnieży, co na wsi lub gdzieś w górach tworzy być może niepowtarzalną, klimatyczną aurę, ale w mieście to tylko przemoczone buty, plucha i chlapa spod kół pędzących aut. Z takiego stanu rzeczy cieszą się chyba tylko erasmusi, którzy przyjeżdżają do Polski z południowych krajów: robią sobie zdjęcia i wstawiają na facebooka by pokazać znajomym na jakim końcu świata się znaleźli.
A ja chciałbym, żeby było cieplej, żeby nie trzeba było chodzić w kalesonach. Nie bez powodu okresy ocieplenia klimatu (które są procesem zupełnie naturalnym i występują średnio co 1 tys. lat) nazywane są optimami klimatycznymi - wtedy wszystkie organizmy mają się dobrze, dynamicznie rozwija się życie fauny i flory. A już czymś zupełnie dziwnym jest poddawanie restrykcjom klimatycznym krajów tak zimnych jak Polska, przecież to zupełnie wbrew naszemu interesowi. Ktoś zapomina, że i tak musimy wydawać mnóstwo kasy na czapki, kurtki, pierzyny, syropki na gardło, niezdrową wódę i gaz od Ruskich, nie mówiąc już o wczasach w ciepłych krajach. A moglibyśmy przecież hodować w swych sadach oliwki i raczyć się szlachetnym winem zbieranym z rodzimych plantacji. Ech marznącego marzenia...

środa, 14 października 2009

ostatni mistrzowie z katedry eksperymentalnej!

W pierwszym rzędzie stoją od lewej: Stanisław L. i Anna Ż.
satysfakcja w pełni uzasadniona

tarantella

Ja tu nad organami śpię. A nie licząc podłogi, można powiedzieć, że bezpośrednio. Dosyć to w sumie niezwykłe, by nie powiedzieć dziwne. Z jednej strony jutrznie kobiecych głosów, jakże inne od zrywu klasycznego budzika. Z drugiej jest w tym jakaś żelazna systematyczność. Ezoteryczna logika miejsca i egzystencji. Można szukać odniesień i tak trudno powiedzieć o co tak na prawdę w tym wszystkim chodzi. Łukasz, którego książki leżą jeszcze na już moich półkach, wylądował w Armenii. Wcześniej jego myśli stąd, ni zowąd zaczęło wyrywać ku niebu - i istnienie dościgło ideę.
Zdumiewająca jest ta ludzka tendencja do komplikowania swojej rzeczywistości. Pewnie czasami chcemy żeby było ciekawiej. Może dlatego, że z kilku różnych punktów widzenia łatwiej dostrzec całokształt. A właściwie jego fragment.


a tutaj panaceum jeśli kogoś ukąsiła pogoda:

niedziela, 11 października 2009

You are not welcome here

To film SF, który nie tyle pokazuje zagrożenia i wyzwania przyszłości, co ocenia współczesną nam rzeczywistość.
Przyznaje staszkowy znak jakości.

sobota, 10 października 2009

odyseja przez "Ulissesa"

Teraz otwórz oczy. Otworzę. Za chwilę. Czy wszystko znikło w ciągu tego czasu? Jeżeli otworzę i zostanę na zawsze w czarnej nieprzejrzystości. Basta! Zobaczę, czy zobaczę.
Zobacz teraz. Tam przez cały czas bez ciebie: i na wieki wieków, świat bez kresu.