czwartek, 15 października 2009

kataklizm globalnego ocieplenia

Spoglądając przez okno nie mogę się oprzeć wrażeniu, że globalne ocieplenie klimatu to ściema wymyślona przez niemieckich i holenderskich producentów żarówek. Jest zimno i śnieży, co na wsi lub gdzieś w górach tworzy być może niepowtarzalną, klimatyczną aurę, ale w mieście to tylko przemoczone buty, plucha i chlapa spod kół pędzących aut. Z takiego stanu rzeczy cieszą się chyba tylko erasmusi, którzy przyjeżdżają do Polski z południowych krajów: robią sobie zdjęcia i wstawiają na facebooka by pokazać znajomym na jakim końcu świata się znaleźli.
A ja chciałbym, żeby było cieplej, żeby nie trzeba było chodzić w kalesonach. Nie bez powodu okresy ocieplenia klimatu (które są procesem zupełnie naturalnym i występują średnio co 1 tys. lat) nazywane są optimami klimatycznymi - wtedy wszystkie organizmy mają się dobrze, dynamicznie rozwija się życie fauny i flory. A już czymś zupełnie dziwnym jest poddawanie restrykcjom klimatycznym krajów tak zimnych jak Polska, przecież to zupełnie wbrew naszemu interesowi. Ktoś zapomina, że i tak musimy wydawać mnóstwo kasy na czapki, kurtki, pierzyny, syropki na gardło, niezdrową wódę i gaz od Ruskich, nie mówiąc już o wczasach w ciepłych krajach. A moglibyśmy przecież hodować w swych sadach oliwki i raczyć się szlachetnym winem zbieranym z rodzimych plantacji. Ech marznącego marzenia...

1 komentarz: