niedziela, 25 października 2009

Jerzy Kukuczka

Jerzy Kukuczka przed południową ścianą Lhotse (8516 m. n.p.m.) podczas swojej ostatniej wyprawy, 1989/Agencja FORUM

Minęło już dwadzieścia lat: 24 października 1989, podczas wspinaczki południową stroną ośmiotysięcznika Lhotse w Himalajach (wraz z Arturem Hajzerem) Jerzy Kukuczka odpadł od ściany i spadł w przepaść, ponosząc śmierć na miejscu (fotografia pochodzi z archiwum rodzinnego Jerzego Kukuczki, pozostałe zdjęcia zobaczyć można na stronie http://fakty.interia.pl/galerie/polska/jerzy-kukuczka/zdjecie/duze,1131924,1,269)

2 komentarze:

  1. Zawsze go podziwiałam. Ale mam taką obserwację, że ci, którzy żyją swoimi niebezpiecznymi pasjami, ich życie kończy się, gdy je "wykonują". Himalaiści w Himalajach, miłośnicy dzikich zwierząt od ataku dzikich zwierząt itd.Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola, moja koleżanka, napisała pracę magisterską, w której podjęła właśnie tą niezwykle interesującą tematykę transgresji wśród himalaistów. Powiedzieć, że jest to sport wyczynowy to zbyt mało, owszem pod względem ryzyka można go porównać do skoków spadochronowych czy nurkowania. Natomiast doświadczanie długotrwałego zimna, głodu, niskiego ciśnienia i braku tlenu, oślepiającej bieli, sprawia, że porównywać to można bardziej do lotów w kosmos (i to o własnych siłach) niż do jakiegokolwiek sportu. "Sztuka cierpienia" w górach wysokich, poprzez nieustanne balansowanie na granicy życia i śmierci, pozwala wspinaczom zapewne w sposób bardziej namacalny i pełniejszy odczuć swoją egzystencję, poczuć czym jest życie. Dlatego ci, którzy z tych gór nie wrócili, odeszli szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń