sobota, 9 stycznia 2010

zwycięstwo obrazu: AVATAR

W kinie zawsze bardziej ceniłem treść, której jakość była dla mnie podstawowym wyznacznikiem jakości filmu jako całości. Forma była dla mnie na drugim miejscu, była miłym dodatkiem - czymś dla ciała, podczas gdy dusza potrzebowała pożywić się ambitną, pogłębioną fabułą. Po prostu lubię gdy reżyser podejmuje próbę opowiedzenia historii, która opisując fragment Uniwersum, pozostawia po sobie jakiś temat do własnych przemyśleń. Jeśli interesująca treść współgra z formą prezentujących ją obrazów, film taki uznaję za bardzo dobry i godny polecenia...

Treść filmu Avatar została ulepiona z oklepanych przez tysiąclecia lecz ciągle żywotnych i funkcjonujących w zbiorowej podświadomości obrazów. Mamy tam więc między innymi archetyp bogini-matki, starego mędrca, dobrego i złego wojownika, walki szlachetnych sił natury z siłami pragmatycznego rozumu, miłości wbrew podziałom, itd. Powiedzmy, że odwołanie się do archetypów jest inteligentnym zabiegiem twórców tego obrazu: wkłada do filmu bogactwo zapożyczonej treści, bez konieczności wymyślania czegoś na nowo. Jest to rozwiązanie stosunkowo proste, a zarazem skutecznie broniące film przed zarzutem jałowości. Zabieg ten pozwolił reżyserowi skoncentrować się na tym, na czym tak na prawdę mu zależy - na obrazie. James Cameron słynie z monumentalności swoich dzieł (fani gatunku SF z pewnością cieszą się, iż autor ten po przeszło 10 latach od premiery ostatniego filmu "Titanic", swoim kolejnym dziełem powraca do reżyserskiej kolebki), a Avatar w wersji 3D po prostu na prawie trzy godziny WGNIATA WIDZA W FOTEL. Stworzenie tego filmu w wersji trójwymiarowej zajęło reżyserowi 2 lata i pochłonęło setki milionów $ - jestem pewien, że się zwróci. Efekty są tak dopieszczone, że oglądanie tego filmu w domu po protu nie ma sensu, koniecznie trzeba pójść do dobrego kina. I jest to najlepsza odpowiedź, jaką może dać twórca na zjawisko piractwa.

Ja siedziałem oszołomiony i oczarowany - obraz zwyciężył.

PS. apropo treści: jak słusznie zauważył ksiądz Wojtek, film przemyca prawdę, że aby być prawdziwym człowiekiem, trzeba przestać nim być (podobnie mają się sprawy w filmie "district 9").

5 komentarzy:

  1. Zobaczyłam wczoraj to "cudo", też w wersji 3d i w dobrym kinie za zawyżoną specjalnie na tę okazję cenę. Początkowo, nie zamierzałam uczestniczyć w tej "uczcie konsumpcji", ale po kilku rozentuzjazmowanych opiniach znajomych postanowiłam dać temu szanse. Nie miałąm niestety "czystego umysłu", bo po wieszczących przełom na miare wprowadzenia koloru w kinie recenzjach towarzyszyło mi właśnie oczekiwanie, że "wgniecie mnie w fotel" (zwłaszcza za 27 pln). Owszem - byłam urzeczona, przez ok 1/3 filmu. Sceny w dzungli są na prawde niesamowite, paprotki niemal ocierają się o twarz. Poza tym trzeba docenić wyobrażnię twórców, którzy stworzyli tyle niesamowitych gatunków roślin i zwierząt. Świecący nocą, fluorestencyjny las przywodzi na myśl najpiękniejsze stany jakie może wygenerować umysł, miałam nawet moment prawdziwego estetycznego wzruszenia... Ale na tym niestety koniec. Nie potrafię chyba tak jak ty Staszku odciąć się zupełnie od treści. Od momentu, gdy rozpoczęła się "wojna cywilizacji" film stał się dla mnie boleśnie banalny i przewidywalny. Postacie były tak sztampowe, puste i jednoznaczne(cyniczny szczur korporacyjny i żądny krwi pułkownik na przeciw inteligentnej i dobrej pani profesor oraz odważnego i szlachetnego marines), że niemal odbierało mi to radość z podążania za akcją. Po wyjściu z zatłoczonego kina miałam bolesne poczucie, że wydałam pieniądze na coś płytkiego i komercyjnego. Nie wieściłabym, że to nie będzie kultowy film na miarę gwiezdnych wojen.

    OdpowiedzUsuń
  2. Apropos archetypów - spodobał mi się motyw kultu bogini matki i orgiastycznych rytuałów pod śwętym drzewem (jeśli kiedyś założę sektę to będzie coś na ten kształt...) i jeśli potraktować to jak luźne zapożyczenia bez większego kontekstu ani znaczenia, to można dać temu spokój. Cameron pokusił się jednak aby archetypy zilustrowały jakże wyrafinowany przekaz dla widza: ludzie są chciwi i pazerni (przynajmniej ci biali), wielkie korporacje to samo zło oraz, że należy żyć w kontakcie z przyrodą i całą biosferą tego świata, bo inaczej Ziemia przestanie istnieć. Dla mnie bomba:-) (wychowałam się na "Kapitan Planeta"). A, że było to obrzydliwie narzucające się i jednoznaczne to pewnie mój prywatny problem. Może przestaje powoli tolerować jednoznaczność. Jeśli ktoś potrafi wyluzowac się na tyle, żeby zupełnie zignorować treść i patrzeć przez 3 godziny na obrazy - polecam i życze dobrej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ambitna treść tak na prawdę nie potrzebuje takiego opakowania. Do kina poszliśmy zobaczyć właśnie to opakowanie i się nie zawiedliśmy.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszeliscie pewnie kiedys o witrażach...prawda!?
    Czy jestescie w stanie wyobrazic sobie jak wygladaja nowoczesne witraze? Jako podswietlane obrazy?
    Czy mozecie wyobrazic sobie witraz avatar?!
    Juz nie dlugo zostanie wystawiony on na aukcje, bedzie mozna kupic to dzielo...
    Jak narazie mozecie rzucic okiem na inne prace, a informacja o aukcji a avatarem pojawi sie na naszej stronie juz wkrotce..
    http://kwiatowa.webnode.com

    OdpowiedzUsuń