czwartek, 25 lutego 2010

Slovensko 2010

Mniej więcej rok temu za namową przyjaciół zaingurowałem działanie jako bloger-robol. Chodziło o to, żeby wszyscy krewni i znajomi mogli w sposób tani i tajny sprawdzić co słychać u mnie na Słowacji (w tym czasie rozpoczynałem tam studia w ramach programu ERASMUS).

Piękno kraju, poznani ludzie i erasmusowa rzeczywistość wytyczyły nowe linie papilarne mej świadomości. I teraz to nie, że ja chce, lecz samo coś ciągnie, coś samo każe doń wracać...

Czasami cofnięcie w czasie jest możliwe i znowu da się postawić stopę w tym samym miejscu, przesiąknąć atmosferą, przeżyć coś raz jeszcze.

Przywdziałem ponownie skórę studenta, zabrałem ze sobą starą słowacką legitymacje i tak z komicznym zacięciem, w dzielnym towarzystwie ruszyłem do Rużomberka na spotkanie erasmusów, przygody i przyrody. Rok temu przed samym wyjazdem rozpieprzyłem siekierą stary czajnik (efekty można zobaczyć na tym blogu w jednym z pierwszych zamieszczonych tu postów), teraz powoli jakby coś świta i chyba sam zaczynam rozumieć co to miało znaczyć.




Przebrany za słowackiego studenta,
starałem się wtopić w tłum










Wśród starych śmieci








O takie kwiatki, skąd my to znamy...








Na zimno są już dobre sposoby,
otwartych przez Słowaków drzwi nie trzeba wywarzać








Zdrój wszelkiego życia










Na takiej wyprawie jazda stopem to banan z masłem - zupełna normalka





W górach widoki były po prostu przeprzeprzeprzepiękne,
żadna fotografia tego nie odda








Wśród Erasmusów, bo na Słowację jak do domu








A oto bardzo ważne kolory







Po powrocie zbadałem sobie krew, zawierała 3 razy więcej tlenu niż normalnie (wyraźnie widoczne jasne plany)





No i szczególne podziękowania dla naszych sponsorów:
bez nich ekspedycja Slovensko 2010 nie byłaby możliwa

MoniaMonika hej Sokoły!




niedziela, 21 lutego 2010

"Ty blaźnie!"

Dzisiaj słowacki biathlonista zdobył brązowy medal. Jest to ważna historia ponieważ mieliśmy okazje poznać tego biegacza podczas naszego ubiegłorocznego wypadu nad Strbskie Pleso. Dzięki kwiecistości języka zapisał się on bardzo wyraźnie w naszej pamięci, jako człowiek posiadający duże pokłady sportowej złości.

Jeszcze nie wiem jak zabrać się do opisywania naszego ostatniego pobytu w Rużomberku. Zbyt wiele się tam działo i wszystko jeszcze chyba nazbyt gorące aby można było to uczynić należycie. Najfajniejsze jest to, że wycieczka doszła do skutku, a na drugim miejscu chyba to, że było suuuper!

and the winner is: GAMBRINUS


- Ej my zamawialiśmy Gambrinusa?
- Noo...
- To dlaczego on nalewa nam Pilsnera?
- Bo jest idiotą.

czwartek, 11 lutego 2010

w sklepie "Banan"

- Słyszałaś, że Heniek nie żyje? Wpadł pod ciężarówkę.
- Yhm.
- ...no ten kierowca. Dziwnie mi jakoś...był człowiek i nie ma człowieka...
- Takie życie.


wtorek, 9 lutego 2010

elan vital

Jesteś szklana zabawką, mechaniczną pacynką, pajacykiem. Nutką księżyca, alfabetem kolorów - jesteś życiem. W tej ostatniej melodii spotkania z morzem na wycieczce kamieni. I powiedzmy to sobie: spojrzeniem zza progu na sekwencje liści w odblaskach jesieni.

czwartek, 4 lutego 2010

TOWARZYSZ GENERAŁ

Oglądnąłem dziś ten nowy dokument o gen. Jaruzelskim. W sumie nigdy nie miałem co do tego większych wątpliwości ale wychodzi na to, że niezła z niego menda.

Przed zaśnięciem pomyślałem jeszcze raz o tym wszystkim.
Nasuwa się wiele pytań. Szczególnie zajmujące jest to, co zawładnęło tym człowiekiem, że był w stanie tak bardzo zaprzepaścić i zmarnować całe swoje życie na czynienie zła?