niedziela, 28 marca 2010

Jak to dobrze jest

mieć trochę wolnego czasu do spędzenia razem. Przyjacielskie słońce, smak rozmowy i śmiechu (po spotkaniu z Bąkiem) to luzik wiosennego piwka: idealna niedziela. Boże jak dobrze jest. Wolnego czasu nie należy jednak planować, a już na pewno nie co do minut, bo wtedy (Przemysławie) mogą uciec te najfajniejsze. Dydalioni musieli szybciej uciekać, też szkoda byłoby jeszcze bardziej rodzinnie...

Pod skórą Moniki kołysze się mały człowiek. Niedługo po raz pierwszy ujrzy światło dzienne, będzie to dla niego przeżycie, coś chyba takiego, jakby w tej chwili porwali mnie kosmici. Tak to sobie wyobrażam.
Moją ulubioną zabawą jest stanąć w jeszcze ciepłym po zagranicznym turyście miejscu i spojrzeć w tym samym co on przed chwilą kierunku. Widziałem już w ten sposób całą masę różnych detali, za każdym razem to odkrycie czegoś nowego, nowe wrażenie... cóż dopiero zobaczy taki młody wyciągnięty do suchego światła. Od tego momentu fale elektromagnetyczne będą trafiać już bezpośrednio do jego zmysłów. Niesamowite przesuniecie granic wszechświata.



Istnieje nieograniczona ilość możliwych perspektyw. Spojrzenie na świat oczami innych wcale go nie uszczupla, lecz wzbogaca do nieskończoności.




Tak właściwie zakończył się marzec, najbardziej pracowity miesiąc w moim życiu. Teraz nowe rozdanie. Jutro nowa wiosna.




początek marca:
Sandomierskie zakotwiczanie nieba - nieskrępowana próba odwrócenia reguł wszechświata.

3 komentarze:

  1. jakby to powiedziała znana mgr fizyki i dr psychologii zarazem: wiosenny luuuz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie dzięki temu, że zaplanowałem sobie czas to te najfajniejsze chwile mi nie uciekły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem na myśli te najfajniejsze wśród nas bo poza tym to ja nie wnikam co Ty tam porabiasz

    OdpowiedzUsuń