niedziela, 12 stycznia 2014

piętnasta piętnaście


 

godzina piętnasta piętnaście
pod nabrzmiałym od wody niebem
na zachodzie
pośród skrzeku gawronów zawisłych na wietrze
i strzępów styczniowego chłodu
co światło rozmywa w szarości
 
czeka
 
i cofa się do źródeł
nieodkrytej przyszłości
 
gdzie siedzisz w tym miejscu
i trwasz zastygłym pędem
a noc i dzień nadejdą zapewne
gdy śmignie z błyskiem
myśl bezkresnej toni
...

2 komentarze:

  1. bardzo ciekawy blog :) będę wpadać częściej
    pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
    http://writing-spirits.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń